O prywatności w sieci czyli dlaczego tajemniczość jest sexy

Opublikowano

„Wszystko co robisz w sieci zostawia ślad.” Założę się, że słyszałeś to zdanie już nie raz. Może nawet na chwilę przykuło ono Twoją uwagę i zmusiło do zastanowienia się nad tym, co publikujesz w sieci oraz gdzie i na jakich urządzeniach się logujesz. Najpewniej jednak chwilę po jego zasłyszeniu zająłeś myśli czymś innym, a potem.. po raz kolejny zalogowałeś się do publicznej sieci WI-FI, przy użyciu której odpisałeś na maila lub zrobiłeś szybki przelew. Zgadza się? Mam nadzieję, że nie. A jeśli jednak tak, to zachęcam Cię do wprowadzenia jak najszybszych zmian. Okazuje się bowiem, że we własnym zakresie możesz zrobić wiele, aby – choćby w podstawowym stopniu – chronić swoją prywatność.

Co możesz zrobić dla swojego bezpieczeństwa?

  • nigdy nie loguj się z nieznanych komputerów w miejscach publicznych do swojej poczty elektronicznej, konta bankowego lub profilu na portalu społecznościowym;
  • nigdy nie podawaj znajomym swoich haseł (najlepiej, żebyś używał kilku różnych haseł);
  • ogranicz do minimum korzystanie z publicznych sieci WI-FI;
  • wprowadź dwuetapową procedurę logowania się do swojej skrzynki odbiorczej (takie rozwiązanie oferuje chociażby popularny Gmail);
  • nie informuj Facebooka o każdej nowej lokalizacji (odpuść sobie ciągłe „czekinowanie” – naprawdę wszyscy muszą wiedzieć, że bawisz się w klubie X, podczas gdy Twoje mieszkanie stoi właśnie puste?);
  • postaraj się publikować możliwie jak najmniej informacji osobistych – jeśli wytatuowałeś (/-łaś) sobie słodką koniczynkę na biodrze to – pod wpływem chwilowego zachwytu – nie informuj o tym wszystkich znajomych na portalu społecznościowym (a już na pewno nie publikuj takiej informacji jako „publicznej”).

Nie dla informacji „publicznych”

Jeśli nie życzysz sobie, aby informacje o Twojej osobie były widoczne dla wszystkich użytkowników portalu społecznościowego wystarczy, że zastrzeżesz je w odpowiedni sposób w ustawieniach swojego konta. Dostęp do informacji o Twojej osobie zależy w dużej mierze od Ciebie. Każda publikowana przez Ciebie informacja powinna być skierowana do konkretnej, zamkniętej grupy odbiorów (najlepiej wąskiego grona bliskich znajomych). Unikaj publikowania jakichkolwiek informacji jako „publiczne”.

Wszystko co robisz w sieci zostawia ślad. Na długo.

Uważaj także na to, gdzie i kiedy zostajesz „oznaczony” przez swoich znajomych. Nie każdy musi przecież wiedzieć, że w ostatnią sobotę bawiłeś się w klubie X, a dzień później jadłeś obiad w lokalu Y. Jeśli nie życzysz sobie, aby Twoje nazwisko było widoczne przy zdjęciu z imprezy lub przy informacji opublikowanej na profilu u znajomego, po prostu odznacz się. Więcej na temat ochrony prywatności na największym portalu społecznościowym na świecie przeczytasz tutaj „Rozpowszechnione mity na temat Facebooka”.

Wniosek?

Warto mieć świadomość tego, jak bolesne w skutkach może okazać się zbyt ochocze dzielenie się swoim życiem w sieci. Nie warto więc informować wszystkich o wszystkim. A poza tym… tajemniczość jest naprawdę sexy. [mm]

Fot.: Lauren and Winnona under a pass, autor: Matthew Wiebe, CC BY

 

Czy wiesz, że Lookreatywni to nie tylko baza wiedzy?

Jesteśmy zaufanym partnerem, który nie tylko doradza i zabezpiecza klienta pod względem prawnym, ale również wspiera go biznesowo.