Wyrok, który warto znać. Czy można rozpowszechniać cudzą korespondencję?

Opublikowano

Tajemnica korespondencji jest uznawana za dobro osobiste każdego człowieka. Tajemnicę korespondencji gwarantuje także Konstytucja oraz ustawy szczególne, np. prawo pocztowe czy prawo telekomunikacyjne. Pomimo tego nietrudno znaleźć pozycje książkowe, w których opublikowano treść prywatnych listów. Zatem, czy można rozpowszechniać cudzą korespondencję? I kto może skutecznie decydować o tym, że treść korespondencji będzie udostępniona szerszemu gronu odbiorców?

Tajemnica korespondencji z prawnego punktu widzenia

Podstawę prawną ochrony tajemnicy korespondencji polegającej przede wszystkim na prawie do decydowania o jej rozpowszechnianiu gwarantuje art. 81 ustawy prawo autorskie i prawa pokrewne.  Treść tego przepisu jest następująca:

„Jeżeli osoba, do której korespondencja jest skierowana, nie wyraziła innej woli, rozpowszechnianie korespondencji w okresie dwudziestu lat od jej śmierci, wymaga zezwolenia małżonka, a w jego braku kolejno zstępnych, rodziców lub rodzeństwa.”

Na wstępie warto od razu zaznaczyć, że przepis ten chroni zarówno korespondencję, która ze względu na swoje walory będzie miała charakter utworu w rozumieniu prawa autorskiego, jak i korespondencję, którą nie będzie cechowała oryginalność i twórczy charakter. W przypadku korespondencji o cechach utworu ustawa przewidziała jeszcze szerszą ochronę, ze względu na istniejące osobiste i majątkowe prawa autorskie.

Łatwo też na swoim własnym przykładzie zauważyć, że porozumiewając się z inną osobą, np. za pośrednictwem smsów, maili, komunikatorów, a może jeszcze część z nas za pośrednictwem listów tradycyjnych, porusza często kwestie osobiste, ściśle związane z życiem prywatnym. W tym kontekście niezwykle istotna jest świadomość, iż

tajemnica korespondencji jest uznawana za dobro osobiste każdego człowieka. Tajemnicę korespondencji gwarantuje także Konstytucja oraz ustawy szczególne, np. prawo pocztowe czy prawo telekomunikacyjne. Pomimo tego nietrudno znaleźć pozycje książkowe, w których opublikowano treść prywatnych listów.

Dzięki takim fragmentom książka często uzyskuje niepowtarzany charakter. Nie brakuje też publicznie udostępnionych korespondencji w mediach społecznościowych. Wobec tego powstaje pytanie, kto może skutecznie decydować o tym, że treść korespondencji będzie udostępniona szerszemu gronu odbiorców? Czy autor publikacji książkowej lub inna osoba udostępniająca musi w ogóle pytać kogoś o zgodę? A jeśli tak, to kogo? Artykuł 81 prawa autorskiego nie jest sformułowany w sposób niewątpliwy, a na jego tle pojawiają się spory. Z tego powodu na podobne pytania musiał odpowiedzieć Sąd Apelacyjny w Warszawie*.

Czy można rozpowszechniać cudzą korespondencję? Stan faktyczny sprawy

Spółka zawarła z Autorem umowę wydawniczą, na podstawie której zobowiązał się on do dostarczenia utworu. Spółka wydała książkę w kilkutysięcznym nakładzie, a następnie zainwestowała w jej promocję i rozpowszechniła książkę na rynku w celu sprzedaży. Książka zawierała w sobie listy dwóch osób z czasów wojennych. Jedna z tych osób, której korespondencja dotyczyła w czasie publikacji książki już nie żyła. Córka tej osoby – jako następca prawny – wyraziła zgodę na publikację listów.

O planach wydawniczych dotyczących publikacji listów została poinformowana także druga osoba – ich Twórca. Początkowo wyraził on zgodę na ich publikację, później jednak zmienił zdanie. W związku z powyższym, iż Twórca poczuł się ostatecznie urażony publikacją prywatnych listów, które w jego ocenie były utworami, wniósł pozew, w którym podnosił, iż nigdy zgody Autorowi książki nie udzielał. Podkreślił także, że  listy były przeznaczone wyłącznie do wiadomości ich adresatki. Ustalono więc, iż Twórca cofnął faktycznie swoją zgodę na publikację listów, lecz o zmianie swojego stanowiska nie powiadomił Autora i Spółki.

Rozstrzygnięcie sądu I instancji

Sąd pierwszej instancji uznał, że listy Twórcy nie są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i nie podlegają ochronie przewidzianej w przepisach tej ustawy. Argumentem przemawiającym za taką oceną było to, iż listy od wieków należą do domeny publicznej, a dzieło Twórcy w tym zakresie nie miało waloru oryginalności formy.

Jednocześnie przyznał, że tajemnica korespondencji jest dobrem osobistym i podlega ochronie na podstawie art. 23 Kodeksu cywilnego. Następnie sąd przeszedł do rozważań dotyczących możliwości publicznego udostępnienia korespondencji. W tym kontekście wyraził pogląd, iż w literaturze nie ma jednolitego stanowiska co do zakresu uprawnień nadawcy i adresata do dysponowania korespondencją.

Sąd rozważał kilka możliwych interpretacji przepisów dotyczących pozwolenia na rozpowszechnienie korespondencji, w szczególności art. 82 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Tezę według której zgodę na rozpowszechnienie korespondencji muszą wyrazić obie strony, tj. nadawca i adresat sąd uznał za błędną. Wskazał bowiem, że w takim przypadku istnieje możliwość blokowania rozpowszechnienia korespondencji, gdy jedna strona się na to nie zgodzi, co nie byłoby rozwiązaniem pożądanym.

Ostatecznie sąd uznał, że prawo do dysponowania korespondencją przysługuje wyłącznie adresatowi, a w razie jego śmierci – jego następcom prawnym. Jednocześnie sąd wskazał, że możliwość ograniczenia adresatowi prawa do rozpowszechniania korespondencji mogłaby wynikać wyłącznie z przepisów szczególnych dotyczących ochrony tajemnicy przedsiębiorstwa (ochrona know-how), tajemnicy bankowej, zawodowej, wojskowej czy medycznej. W omawianej sprawie takiej treści korespondencja nie posiadała, zatem zdaniem sądu nadawcę listów o ich rozpowszechnienie nie należało pytać.

Z rozstrzygnięciem sądu I instancji nie zgodził się Twórca. Z tego powodu zaskarżył go w całości. Czy słusznie?

Czy można rozpowszechniać cudzą korespondencję? Rozstrzygnięcie sądu II instancji

Sąd apelacyjny nie zgodził się z poglądami wyrażonymi przez sąd I instancji. W uzasadnieniu swojego wyroku wyjaśnił też, jak prawidłowo należy postąpić chcąc upublicznić korespondencję. Wniosek jest następujący:

zarówno nadawca, jak i adresat korespondencji mają prawo decydowania o tym, czy ich korespondencja będzie mogła zostać publicznie udostępniona czy też nie.

Zgoda samego nadawcy albo zgoda samego adresata nie wystarczy. Sąd wskazał bowiem, że zarówno nadawca, jak i adresat korespondencji mogą nie wyrazić zgody na jej rozpowszechnianie, powołując się na ochronę swoich dóbr osobistych, a zwłaszcza tajemnicę korespondencji, ochronę prywatności, ochronę czci.

Podkreślono też, że Autor książki przed opublikowaniem w niej listów powinien zwrócić się także do ich Twórcy o udzielenie zgody. (Zgodę córki adresatki korespondencji posiadał). Sama prośba natomiast powinna być tak skonstruowana, aby była dla Twórcy jasna i niewątpliwa, tj. konkretyzowała dokładnie o jaką korespondencję chodzi. Takiej prośby Autora książki zabrakło, dlatego sąd zwrócił uwagę, że w rzeczywistości bezpodstawnie uznano, że Twórca wiedział o chęci publicznego udostępnienia listów i na takie działanie się zgodził.

Ponadto w kontekście korespondencji należy pamiętać także o wydłużonym czasie ochrony jej tajemnicy.

Na podstawie art. 82 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych ochrona ta trwa jeszcze 20 lat po śmierci adresata. Po śmierci adresata korespondencji, opublikowanie takich materiałów wymaga uzyskania zgody członków jego rodziny. Warto o tym pamiętać.

Nie można też wykluczyć sytuacji, w której nawet po 20 latach po śmierci adresata, członkowie jego rodziny sprzeciwią się publikacji, ponieważ jej treść narusza ich dobro osobiste w postaci kultu pamięci po zmarłym[1]. Wniosek jest zatem taki, że zawsze bezpieczniej jest zapytać się uprawnionych osób, czy wyrażają zgodę na publikację korespondencji.

List jako utwór prawa autorskiego?

W zakresie korespondencji i jej formy sąd zwrócił uwagę na kolejny, istotny aspekt sprawy, tj. na cechy utworu. Korespondencja może posiadać cechy twórczego dzieła. To, że dana treść przybiera postać korespondencji w żaden sposób nie przesądza jeszcze o jej walorach. Wynika to z samej definicji utworu, która wskazuje, iż ustawa o prawie autorskim chroni przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia.

Nie można zatem od razu zakładać, że dane dzieło jest utworem albo nim nie jest. Za każdym razem trzeba się zastanowić nad tym, czy pewien wytwór człowieka ma cechy, które powodują, że zasługuje na ochronę prawnoautorską.

Może zatem dojść do sytuacji, w której możliwość korzystania z  korespondencji (np. w książce, muzyce, w mediach społecznościowych), która będzie posiadała cechy utworu będzie wymagało uzyskania zarówno zgody nadawcy i adresata na rozpowszechnienie korespondencji, a także uzyskania co najmniej do niej licencji ze względu na istniejące osobiste i majątkowe prawa autorskie. Podkreślenia wymaga fakt, że prawa autorskie do korespondencji przysługują twórcy (tu: nadawcy). Adresat korespondencji ma z kolei możliwość udzielenia zezwolenia na rozpowszechnienie korespondencji, jednak jest to zgoda wymagana w zakresie ochrony dóbr osobistych. Nie należy tego mylić z zezwoleniem na rozpowszechnienie w kontekście praw autorskich. W pewnym sensie wymagana zgoda adresata ogranicza autorskie prawa autora korespondencji[2].

Czy można rozpowszechniać cudzą korespondencję? Podsumowanie

Wyrok, który wydał sąd apelacyjny dotyczył korespondencji w postaci listów. Powołane w treści uzasadniania zasady ogólne dotyczące utworu, tajemnicy korespondencji i zasad dotyczących możliwości jej rozpowszechnienia należy jednak stosować do korespondencji w każdej formie, także tej udostępnianej w mediach społecznościowych.

Zastanawiając się nad wykorzystaniem cudzej korespondencji trzeba pamiętać zarówno o tym, że może ona stanowić utwór, którego możliwość wykorzystania wiąże się z koniecznością uzyskania zgody twórcy, a także o tym, że należy zadbać o uzyskania zgody dwóch osób: adresata i nadawcy.

***

*Opracowano na podstawie wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 16.02.2017 r., w sprawie o sygn.. akt.: VI ACa 1875/15, LEX nr 2272076.

[1] R.M. Sarbińśki (red.), M. Siciarek (red.), Prawo autorskie. Komentarz. LexisNexis 2014

[2] D. Flisak (red.), Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz., LEX 2015

Photo by Joanna Kosinska on Unsplash

Czy wiesz, że Lookreatywni to nie tylko baza wiedzy?

Jesteśmy zaufanym partnerem, który nie tylko doradza i zabezpiecza klienta pod względem prawnym, ale również wspiera go biznesowo.