Komu przysługują prawa autorskie do pracy dyplomowej?

Opublikowano

Wbrew pozorom, odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak oczywista. Zależy od tego, czy mowa o pracy licencjackiej, doktorskiej, a może o referacie na zaliczenie kursu. Zależy również od tego, jakie przepisy obowiązują w danej uczelni i czy są zgodne… np. z ustawą o prawie autorskim.

Swego czasu uczelnie nierzadko stosowały wzorce umowy, w których przysłowiowym „małym drukiem” zapisywano to, że student przenosi na uczelnię autorskie prawa majątkowe do swojej przyszłej pracy dyplomowej nieodpłatnie i na wszystkich polach eksploatacji. Tę klauzulę uznano za niedozwoloną. Nie brakuje jednak innych wątpliwych praktyk… Zatem, do kogo należy prawo autorskie do pracy dyplomowej?

Prawo autorskie do pracy dyplomowej – podstawowy przepis

Aby raz na zawsze przesądzić o tym, kto ma prawo autorskie do pracy dyplomowej, w 2015 r. ustawodawca postanowił wprowadzić w życie art. 15a Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (pr. aut.). W myśl tego przepisu uczelni przysługuje pierwszeństwo w opublikowaniu pracy dyplomowej studenta. Zgodnie z jego brzmieniem, jeżeli uczelnia nie opublikowała pracy dyplomowej w ciągu 6 miesięcy od jej obrony, student, który ją przygotował, może ją opublikować, chyba że praca dyplomowa jest częścią utworu zbiorowego:

Uczelni w rozumieniu przepisów o szkolnictwie wyższym przysługuje pierwszeństwo w opublikowaniu pracy dyplomowej studenta. Jeżeli uczelnia nie opublikowała pracy dyplomowej w ciągu 6 miesięcy od jej obrony, student, który ją przygotował, może ją opublikować, chyba że praca dyplomowa jest częścią utworu zbiorowego (art. 15a pr.aut.)

Choć na pierwszy rzut oka przepis ten wydaje się dość jasny, w praktyce budzi liczne nieporozumienia. Np. pierwszeństwo uczelni w opublikowaniu pracy wcale nie oznacza, że uczelnia przejmuje do niej prawa autorskie studenta. W tym celu potrzebna jest umowa. Ale zacznijmy od początku.

Kim jest student?

Zgodnie z Ustawą z dnia 27 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym (p.s.w.), studentem jest osoba kształcąca się na studiach I, II stopnia lub jednolitych studiach magisterskich. Zatem, uczelnia ma pierwszeństwo publikacji jedynie prac licencjackich, inżynierskich i magisterskich. Tym samym podana norma nie obejmuje referatów lub prezentacji na zaliczenie przedmiotu, ani rozpraw doktorskich, prac słuchaczy studiów podyplomowych czy uczestników kursów dokształcających i szkoleń, organizowanych przez uczelnie lub jej wyspecjalizowane jednostki.

Niemniej, omawiane uprawnienie do publikowania pracy dyplomowej przysługuje uczelni zarówno publicznej, jak i niepublicznej oraz niezależnie od formy studiów, jakie podjął student (stacjonarne i niestacjonarne). Zakresem stosowania art. 15a pr. aut. powinny zostać objęte nie tylko uczelnie akademickie, ale i zawodowe, a także wojskowe, artystyczne, medyczne, morskie i uczelnie służb państwowych*. Zgodnie z dosłownym rozumieniem przepisów, pierwszeństwo publikacji przysługuje tylko uczelniom… świeckim i Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu. Przepisów p.s.w. nie stosuje się bowiem do szkół wyższych i wyższych seminariów duchownych prowadzonych przez kościoły i związki wyznaniowe.

Rozpowszechnianie pracy

Podział praw autorskich do pracy pomiędzy dyplomanta i jego promotora, to temat godny  osobnego artykułu. W tym momencie poprzestańmy na założeniu, że

promotor może być uznany wyjątkowo za współautora pracy dyplomowej swojego studenta/doktoranta, o ile wniesie do niej twórczy wkład.

Wówczas, niezależnie od wysokości udziałów, do wykonywania praw do całości utworu (np. wydania drukiem) konieczna będzie zgoda wszystkich współautorów. W razie jej braku rozstrzyga sąd.

Niemałe emocje w praktyce wywołuje też kwestia rozpowszechnienia (fragmentów) pracy przed/po obronie. No właśnie, „rozpowszechnienie”, a nie „opublikowanie” czyli zwielokrotnienie i udostępnienie publicznie egzemplarzy danego utworu. Trzymając się literalnego brzmienia art. 15a pr. aut., można wysnuć dwa wnioski. Po pierwsze, student miałby zawsze możliwość pokazania światu (fragmentów) swojej pracy inaczej, niż poprzez publikację, czyli np. na blogu.

Po drugie, uczelnia w ciągu 6 miesięcy od obrony pracy musiałaby przeprowadzić cały proces jej wydania, a nie tylko zawrzeć umowę, zredagować pracę, złożyć ją do druku czy produkcji płyty CD. Z różnych przyczyn nie zawsze jest to realne. Wydaje się, że nie taki jest cel art. 15a. pr. aut. Poza tym na przeszkodzie takiej interpretacji mogą jednak stanąć przepisy wewnątrzuczelniane.

Prawo autorskie do pracy dyplomowej a prawo wewnętrzne uczelni

Koniecznie należy zwrócić uwagę na obowiązujące w każdej uczelni inne normy wewnętrzne, zwłaszcza wzorce umów zawieranych ze studentami, statuty, regulaminy zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz prawami własności przemysłowej. Nie mówiąc o regulaminach studiów. Uczelnia może przyznać sobie w swoich przepisach pewne uprawnienia związane właśnie z publikacją lub eksploatacją utworów studentów i doktorantów. Jest to jednak ryzykowna praktyka. Nierzadko uczelnie np. zastrzegają sobie pierwszeństwo nieodpłatnego udostępnienia tylko online programu komputerowego, będącego pracą dyplomową studenta. Tym sposobem uczelnie omijają własne uprawnienie jedynie do „opublikowania” w rozumieniu prawa autorskiego czyli zwielokrotnienia i udostępnienia publicznie egzemplarzy danej pracy, tj. na materialnych nośnikach. Dlaczego? Bo wiązałoby się to z kosztami ich produkcji.

Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w wyroku z 6 kwietnia 2006 r.** uznał za klauzulę niedozwoloną postanowienie wzorca umowy, zgodnie z którym student przenosił na uczelnię autorskie prawa majątkowe do swojej pracy dyplomowej nieodpłatnie na wszystkich polach eksploatacji.

Mimo braku wyraźnego zastrzeżenia w art. 15a pr. aut. i nawet w razie braku stosownych przepisów uczelnianych, przyjmuje się, że uczelnia ma obowiązek uzyskać zgodę studenta na opublikowanie jego pracy dyplomowej, a studentowi przysługuje wynagrodzenie z tego tytułu. Wynika to z przepisów o prawach autorskich osobistych studenta – autora i zasad ogólnych prawa cywilnego (art. 5 k.c.).

Choć nie określono tego w art. 15a pr. aut., zawsze można wnioskować do władz uczelni, aby ta zobowiązała się nie wykonywać omawianego uprawnienia. Będzie to potrzebne np., gdy student uzyskał poza uczelnią korzystną promesę wydawniczą lub wręcz przeciwnie, kiedy zależy mu na nierozpowszechnianiu wyników swoich badań, gdyż taki warunek postawił mu podmiot gospodarczy, który zlecił napisanie danej pracy. Zresztą, w sytuacji, gdy praca powstaje na zamówienie biznesu, to zazwyczaj z zamawiającym zawiera się stosowną umowę, na podstawie której przedsiębiorca nabywa prawa autorskie do pracy dyplomowej. Leży to bowiem jak najbardziej w jego interesie.

Na marginesie należy zauważyć, że to w przepisach wewnętrznych uczelni trzeba szukać uregulowań określających, której szkole wyższej przysługuje pierwszeństwo publikacji pracy stworzonej w ramach studiów prowadzonych wspólnie przez różne uczelnie i instytucje naukowe.

Praca dyplomowa jako utwór zbiorowy

Praca dyplomowa może przybrać formę książki składającej się z rozdziałów autorstwa poszczególnych studentów, a np. student dziennikarstwa może opublikować swoją pracę jako element numeru periodyku***.

W tym przypadku, prawo autorskie majątkowe będzie przysługiwać wydawcy/producentowi pracy, którym może być również uczelnia. To on zdecyduje o dalszych losach całego utworu zbiorowego. Natomiast każdy z twórców-studentów może samodzielnie rozporządzać wyłącznie swoim składnikiem dzieła, mającym samodzielne znaczenie. Nierzadko wydawca/producent zawiera z autorami umowę, dzięki której nabywa prawa autorskie do każdej pracy dyplomowej z osobna, współtworzącej utwór zbiorowy.

Czy promotor może użyć pracy dyplomanta?

Zdarza się, że promotor (lub inny naukowiec) powiększa swój dorobek naukowy, wykorzystując fragmenty pracy dyplomanta. Może to zrobić, o ile spełni warunki prawa cytatu, czyli m.in. poda nazwisko autora (studenta/doktoranta) oraz źródło. W tej sytuacji wydaje się nie mieć znaczenia uprzednie opublikowanie pracy dyplomowej. Co jednak, gdy promotor oprze się np. w swoim artykule na samych tezach lub wynikach badań przeprowadzonych samodzielnie przez dyplomanta? Również i to jest legalne, jeśli zachowa się określone przesłanki, różne, w zależności od skali, w jakiej użyto cudzej pracy. Niemniej zgoda dyplomanta, jako „autora” badań co do zasady będzie wymagana.

W praktyce należy wyróżnić co najmniej trzy sytuacje. Po pierwsze, cudze tezy/wyniki mogą być wykorzystane w ramach wspomnianego prawa cytatu, jeśli przytacza się je dosłownie. Wtedy nie potrzeba zgody autora, konieczne jest tylko jego wskazanie.

Po drugie, utwór promotora można uznać za tzw. utwór z zapożyczeniami, gdy nawiązania do cudzej pracy wykraczają poza zwykły cytat, lecz nie na tyle, aby uznać to za opracowanie utworu pierwotnego (np. przeróbka, tłumaczenie, wydanie krytyczne). Innymi słowy, zapożyczenie polega na rozpowszechnieniu w nowym utworze znacznej części cudzego utworu. Znamiennym w tej kwestii było orzeczenie Sądu Najwyższego z 1971 r.**** nt. przedruku pokaźnych tabel statystycznych z cudzego tekstu do swojej publikacji, aby poprzeć nową (i własną!) tezę. Brzmi znajomo? Sąd orzekł, że takie zachowanie jest legalne, mimo że nie mieści się w granicach prawa cytatu i nie stanowi opracowania cudzego utworu. Sądy przyjęły ponadto*****, że takie zapożyczenie wymaga zgody osoby uprawnionej do rozporządzania utworem macierzystym, a więc np. autora pracy magisterskiej/doktorskiej.

Najgorzej o naukowcu świadczy trzecia sytuacja, w której po prostu podpisał się pod cudzymi badaniami/tezami, tylko je parafrazując. Nie wyklucza to odpowiedzialności za plagiat. Dyplomant, którego wyniki/tezy pracy wykorzystano w ten sposób, ma prawo m.in. domagać się uznania za go współautora publikacji.

Prawo autorskie do pracy dyplomowej. Na co warto zwrócić uwagę?

Uczelnia ma pierwszeństwo w opublikowaniu pracy licencjackiej, inżynierskiej i magisterskiej tylko w ciągu 6 miesięcy od jej obrony. Nie oznacza to „pozbycia się” przez studenta praw autorskich do pracy dyplomowej. W tym celu uczelnia powinna zawrzeć z nim stosowną umowę (np. licencji, przeniesienia praw). Jak zwykle więc warto zwrócić uwagę na to, co się podpisuje. Omawiane uprawnienie uczelni nie przysługuje względem prac uczestników studiów doktoranckich i podyplomowych oraz kursów. Autorzy tych prac mogą zatem swobodnie nimi rozporządzać, chyba że co innego postanowiono w umowie z uczelnią lub w uczelnianym regulaminie.

Poza tym, w przepisach wewnętrznych uczelni mogą również znaleźć się różne inne zastrzeżenia. W szczególności o tym, że uznaje się za niedopuszczalne udostępnienie (fragmentów) pracy przed jej obroną, np. w internecie. Przyjmuje się, że uczelnia zawsze ma obowiązek uzyskać zgodę studenta na opublikowanie jego pracy dyplomowej. Studentowi natomiast przysługuje wynagrodzenie z tego tytułu w wysokości adekwatnej do nakładu pracy. Chyba że student… zrzekł się go, podpisując umowę lub oświadczenie.

Nie zawsze trzeba odczekać owe 6 miesięcy od obrony. Jeżeli studentowi zależy na czasie, może wnioskować do władz uczelni, aby ta zrzekła się omawianego uprawnienia. Z kolei zawarte w pracy tezy/wyniki badań dyplomanta mogą służyć promotorowi czy innym naukowcom w ich działalności. Aby pozostawało to jednak w zgodzie z prawem, naukowiec powinien spełnić przesłanki prawa cytatu albo – jeśli bazuje na istocie cudzych badań/tez – uzyskać zgodę dyplomanta lub zaprosić go do współautorstwa publikacji.

***

*vide M. Czajkowska-Dąbrowska, Komentarz do art.15(a) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, (w:) J. Barta (red.), R. Markiewicz (red.), M. Czajkowska-Dąbrowska, Z. Ćwiąkalski, K. Felchner, E. Traple, Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz., LEX 2011;

**sygn. akt XVII AmC 48/05. Numer wpisu do rejestru klauzul niedozwolonych UOKIK 758;

***vide R. Golat, Prawo autorskie. Komentarz dla praktyków, Gdańsk 2010, s. 53;

****wyrok SN z 29.12.1971 r., ICR 191/7, OSN 1972, nr 7-8, poz. 133;

*****np. wyrok SA w Warszawie z 27.10.2011 r., VI ACa 461/11, Lex 1102077.

grafika LuckyImages autorstwa pochodzi z banku zdjęć Fotolia

Czy wiesz, że Lookreatywni to nie tylko baza wiedzy?

Jesteśmy zaufanym partnerem, który nie tylko doradza i zabezpiecza klienta pod względem prawnym, ale również wspiera go biznesowo.