Autoplagiat naukowy – czym jest i jak go uniknąć?

Opublikowano

W zjawisku autoplagiatu ogniskują się reguły etyki zawodowej i rzetelności naukowej z przepisami prawa autorskiego. Tymczasem w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych słowo autoplagiat nie pojawia się ani razu. Wcale nie przeszkadza to jednak temu terminowi w zawrotnej karierze począwszy od lat 90. Natomiast niejedna już kariera i praca naukowa została przerwana właśnie przez zarzut popełnienia autoplagiatu. Powinni o tym pamiętać studenci, oddając ten sam lub lekko zmodyfikowany referat na zaliczenie kilku przedmiotów, jak również pracownicy naukowi, którzy myślą o awansie i w tym celu sztucznie mnożą swój dorobek.

Czy takie zachowania są odmianą plagiatu, a więc stanowią przestępstwo? Czy usprawiedliwieniem jest chwilowa niemoc twórcza lub przepracowanie? Czy za autoplagiat grożą konsekwencje również poza murami uczelni? I jakie? Te i wiele innych wątpliwości pojawiło się podczas szkolenia o prawie autorskim dla naukowców, które poprowadziłem 5 lutego w Warszawie. Wszystkie pytania zanotowałem, a w dzisiejszym artykule postaram się na nie odpowiedzieć.

Autoplagiat a plagiat – problemy z definicją

Obie podobne nazwy skłaniają, aby zacząć od pytania, czy autoplagiat (kryptopowielenie) jest odmianą plagiatu? Na temat tego drugiego zjawiska pisałem w tekście pt. Odpowiedzialność karna za plagiat – co warto wiedzieć. W żadnym powszechnie obowiązującym akcie prawnym (np. ustawie, rozporządzeniu) nie znajdziemy definicji tych pojęć. Nauka prawa i sądy przyjmują niemal powszechnie, że zachowanie polegające na plagiatowaniu opisano w art. 115 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (pr. aut). Zgodnie z tym przepisem:

odpowiedzialność karną ponosi ten, kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania.

Otóż to, „cudzego”. Twórca, dokonując autoplagiatu, nie przywłaszcza sobie autorstwa, ani nie wprowadza w błąd co do autorstwa utworu, ponieważ wcześniej rozpowszechnione dzieło, jak i to kolejne („nowe”) stanowią efekt jego pracy oraz są sygnowane jego nazwiskiem. Nie można splagiatować samego siebie.

Skoro jesteśmy w stanie stwierdzić, czym nie jest autoplagiat, spróbujmy ustalić, na czym właściwie polega? To zadanie powoduje niemałe trudności (1).

Na przykład zdaniem J. Barty i R. Markiewicza przez autoplagiat należy rozumieć wielokrotne publikowanie tego samego lub w niewielkim tylko stopniu przetworzonego tekstu, w warunkach wprowadzających w błąd, że jest to utwór lub część utworu po raz pierwszy rozpowszechniana (2).

Dość łatwo rozpoznać pierwsze ze wskazanych zachowań twórcy, a więc przysłowiowe „kopiuj – wklej”, czyli sytuację, gdy autor powielił wprost cały swój utwór lub jego część bez stosownych oznaczeń, opatrując całość jedynie nowym tytułem lub wprowadzając tylko kosmetyczne zmiany. Jest to tzw. publikacja duplikatowa. Dużo większe wątpliwości w praktyce wywołuje sytuacja, w której autor starannie modyfikuje fragmenty – czy nawet całość – swoich poprzednich utworów i wplatając je w nową narrację, tworzy na tej bazie kolejne dzieło. „Nowe” dzieło ma wtedy np. zmieniony wykaz literatury, inne ilustracje, czy nawet dopisanego współautora, a roi się od parafraz. Mówiąc dobitnie i obrazowo jest to tzw. „mielenie kotleta” (3).

W obu przypadkach należy podchodzić bardzo ostrożnie do stawiania zarzutu autoplagiatu. Co prawda kryptopowielenie nie jest przestępstwem, ale takie zachowanie nie jest legalne. Nie chodzi jedynie o regulacje wewnętrzne uczelni z obszaru etyki zawodowej czy przepisy o postępowaniu dyscyplinarnym. Bezzasadne, pochopne posądzenie o takie praktyki może stanowić podstawę, jak w przypadku plagiatu, do wytoczenia powództwa o naruszenie dóbr osobistych. Natomiast autor, który stosuje autoplagiat, również powinien liczyć się z następstwami cywilnymi, np. z obowiązkiem… odszkodowania i przeprosin dla wydawcy.

Autoplagiat – odpowiedzialność cywilna

Jak stwierdzili J. Barta i R. Markiewicz, autoplagiat może stanowić naruszenie prawa autorskiego, gdy twórca uprzednio przeniósł autorskie prawa majątkowe na rzecz osoby trzeciej, zaś w przypadku dzieł naukowych autoplagiat jest generalnie uważany za nieetyczny (4). Zanim przybliżymy to drugie oblicze autoplagiatu, zajmijmy się zasadami odpowiedzialności cywilnoprawnej.

Jeżeli autor uczyni zadość wymogom prawa cytatu, może powtórnie używać fragmentów własnego utworu. W tym przypadku nie jest istotne, czy autor wyzbył się praw autorskich w drodze umowy przeniesienia praw autorskich czy udzielił licencji. Ma to jednak znaczenie, gdy autor powiela swoją twórczość, nie dochowując prawa cytatu lub je przekraczając. Rozróżnijmy trzy sytuacje.

  • Po pierwsze, jeśli autor przeniósł (sprzedał) autorskie prawa majątkowe do utworu, który następnie przekazał do ponownej publikacji nowemu wydawcy, taki utwór jest obciążony prawem na rzecz „pierwszego” wydawcy. Oznacza to wadę prawną, która uprawnia zamawiającego dzieło do odstąpienia od umowy i żądania naprawienia poniesionej z tytułu rękojmi szkody (art. 55 ust. 2 pr. aut. w zw. z 556 § 2 k.c.). Sąd Najwyższy już w 1973 r.(5) stwierdził, że dostarczenie wydawcy przez autora utworu z zapożyczeniami bez wskazania ich źródeł, powoduje odpowiedzialność autora względem wydawcy z tytułu rękojmi za wady prawne dzieła, ponieważ osoby trzecie, którym przysługują prawa do tych zapożyczonych tekstów, mogą dochodzić wobec wydawcy ochrony naruszonych praw majątkowych.

Co to oznacza dla autoplagiatora? Krótko ujmując, odpowiedzialność finansową. Wydawca „pierwszy” powielanego utworu może bowiem zażądać od „drugiego” wydawcy zaniechania naruszenia jego praw majątkowych, usunięcia jego skutków, naprawienia wyrządzonej szkody i wydania uzyskanych korzyści (art. 79 ust. 1 pr. aut.). Wydawca „drugi” ma natomiast prawo dochodzić od autoplagiatora zwrotu strat poniesionych z tego tytułu. W umowie wydawniczej bywają przewidziane kary umowne np. za (auto)plagiat.

  • Po drugie, zawarcie umowy licencji wyłącznej powoduje, że autor nie może przez czas określony w kontrakcie podpisać umowy z innym podmiotem, aby rozpowszechniać ten sam utwór na tych samych polach eksploatacji. Różnymi polami eksploatacji są np. wydanie drukiem i e-book.
  • Trzecia sytuacja wiąże się z zawarciem umowy licencji niewyłącznej. Wówczas autor nadal może samodzielnie rozporządzać swoim utworem, w tym udzielać innym podmiotom kolejnych licencji, również na tych samych polach eksploatacji. W takim przypadku zarzut autoplagiatu będzie nieuzasadniony.

Czy na pewno? W codziennej pracy badawczej i dydaktycznej przepisy prawa autorskiego przenikają się z zasadami etyki i rzetelności naukowej. Niekiedy to, co jest obojętne dla prawa autorskiego lub dozwolone, może nie być dobrze postrzegane z perspektywy różnych kodeksów dobrych praktyk akademickich. Zgodnie z nimi, każde (dosłownie – każde) kolejne rozpowszechnienie własnego dzieła, a nawet samych wyników badań czy ustalenia naukowego może wymagać podania pierwotnego miejsca ich publikacji. Tak jest np. w razie opublikowania tłumaczenia swojego artykułu w zagranicznym czasopiśmie lub na odwrót (6). Skąd czerpać wiedzę o zasadach rzetelności i deontologii zawodowej naukowców? Jakie są konsekwencje ich nieprzestrzegania? Już wyjaśniam.

Autoplagiat – naruszenie zasad etyki zawodowej i skutki dla naukowców

Uczelnie i inne instytucje szkolnictwa wyższego spisują zasady właściwego postępowania przez osoby kształcące i kształcące się na studiach. W kontekście autoplagiatu na uwagę zasługuje np. Kodeks Etyki Pracownika Naukowego (7). W części 3.3. pt. „Praktyki autorskie i wydawnicze” stwierdzono, że publikowanie tej samej pracy (lub istotnych jej części) w wielu czasopismach może zostać zaakceptowane tylko za zgodą ich redaktorów i zawsze należy podać odwołanie do pierwszej publikacji pracy. Co więcej, tego typu powiązane ze sobą artykuły należy uwzględnić w dorobku autora jako jedną pozycję.

Wątek autoplagiatu pojawia się nierzadko również w regulaminach uczelni. Np. w punkcie 8 Akademickiego Kodeksu Wartości przyjętego przez Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego 25.6.2003 r. wskazano, że

autoplagiat jest szczególnie godną potępienia postawą etyczną członka społeczności akademickiej, zarazem też stanowiąc ciężkie naruszenie prawa.

Przy tej okazji zdefiniowano autoplagiat jako „wielokrotne sprzedawanie tych samych produktów”.

Tego rodzaju dokumenty pozwalają niekiedy wypełnić konkretną treścią ogólne przepisy np. Prawa o szkolnictwie wyższym. I tak, jeśli uznać autoplagiat za „inne oszustwo naukowe”, uprawnia to rektora do rozwiązania stosunku pracy bez wypowiedzenia z mianowanym nauczycielem akademickim (art. 126 ust. 3 pkt b. p.s.w.) oraz stanowi podstawę wszczęcia postępowania wyjaśniającego wobec każdego nauczyciela akademickiego (art. 144 ust. 3 pkt 5 p.s.w.). Jeżeli założyć, że autoplagiat stanowi przykład „naruszenia dobrych obyczajów w nauce”(8), może to uzasadniać wznowienie postępowania w sprawie nadania tytułu/stopnia naukowego przez Centralną Komisję ds. Stopni i Tytułów, prowadząc ewentualnie do stwierdzenia ich nieważności (art. 29 ust. 2 ustawy o stopniach naukowych i tytule).

Jak widać, skutki autoplagiatu dla naukowców mogą być bardzo dotkliwe. W takim razie, jak im zapobiec?

Autoplagiat – jak go uniknąć

Najprostszym sposobem jest prawidłowe cytowanie źródeł (9). Ściślej rzecz biorąc, autocytowanie. W tym miejscu ponownie stykają się zasady rzetelności i etyki naukowej oraz regulacji prawa autorskiego. O ile w myśl przepisów prawa, cytowanie samego siebie jest dozwolone, oczywiście przy zachowaniu reguł prawa cytatu, o tyle przy wnikliwej ocenie dorobku naukowego, może budzić wątpliwości, czy ów dorobek coś wnosi do nauki. Zwłaszcza, jeśli opiera się na ciągle powtarzanych kluczowych danych, spostrzeżeniach, bibliografii lub wynikach tych samych badań. Była już mowa o mieleniu kotleta. A słyszeliście o „krojeniu salami” (salami slicing)? To zjawisko polega na opisywaniu poszczególnych rezultatów jednych badań naukowych osobno, w tylu publikacjach ile to możliwe. Jeśli służy to pompowaniu dorobku naukowego, niektórzy autorzy uznają takie postępowanie za niemoralne (10).

Zajmujesz się popularyzowaniem wiedzy w Internecie lub innych mediach? Niewątpliwie ma to walory edukacyjne, gdy powtarza się pewne treści w wielu miejscach i wielu formach (np. blog, wywiad, felieton, prelekcja na konferencji, szkolenie). Jeśli chcesz użyć później takich publikacji w swojej pracy naukowej, pamiętaj o prawidłowym autocytowaniu oraz o tym, że utwory przeznaczone „dla prasy” nie zawsze ubogacą dorobek naukowy. Przekonał się o tym pewien kandydat do tytułu profesora w 2007 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpatrzył negatywnie jego skargę (11) na decyzję Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, która odmówiła mu nadania tytułu. Pan dr hab. złożył bowiem we wniosku profesorskim bardzo nierzetelny wykaz swoich publikacji. Pomieszał prace naukowe, popularnonaukowe, publicystyczne i dydaktyczne, opublikowane i złożone do druku. Większość na tej liście stanowiły małe teksty o charakterze nienaukowym, co stanowiło przyczynę odmowy nadania tytułu profesora.

Głoszenie w prasie poglądów naukowych lub fachowych rządzi się innymi prawami, niż współpraca z punktowanymi czasopismami i tworzenie monografii. Bez obaw, w jednym z następnych artykułów opiszę styk tych dwóch światów.

Trzeba podkreślić, że pisanie na ten sam lub zbliżony temat nie będzie za każdym razem autoplagiatem. Nie są nim poprawione/uzupełnione wydania pracy naukowej, wznowienia i przedruki, o ile zaznaczy się, że dany materiał był już rozpowszechniony. Jak najbardziej dopuszczalne jest weryfikowanie poglądów czy wyników badań pod kątem nowych ustaleń i odkryć. Tak samo, jak pisanie nowych komentarzy i artykułów na temat znowelizowanych ustaw.

Sąd Najwyższy uznał, że „nie narusza prawa wydawcy do wyłącznego rozpowszechnienia dzieła w formie książkowej ten twórca, który następnie przenosi na innego wydawcę prawo do wydania utworu opracowanego przy wykorzystaniu tego samego materiału faktograficznego i identycznej literatury przedmiotu na podobny temat, jeżeli temu dziełu nadał odmienną formę i  do niego nie przeniósł treści z pierwszego utworu, a w każdym z tych dzieł podszedł do opracowywanego tematu z innego punktu widzenia”(12). Zanim wysunie się zarzut autoplagiatu, trzeba więc wziąć pod uwagę język charakterystyczny dla danej dziedziny wiedzy, ponieważ powoduje on, że nie zawsze jest możliwe opisanie tych samych zjawisk przy użyciu synonimów.

Aby uniknąć autoplagiatu, dobrze jest uświadomić sobie jego najczęstsze przyczyny –niemoc twórcza, przemęczenie, przepracowanie, ale też lenistwo, chęć awansu zawodowego, punktoza lub brak talentu. Specyficznym wytłumaczeniem autoplagiatu, a konkretnie autoplagiatu nieświadomego, jest kryptomnezja. To psychologiczne pojęcie zaadaptowane przez prawników oznacza, że w świadomości autora wspomnienie o jego dziele utrwaliło się na tyle, iż pod jego wpływem tworzy on następne, bardzo zbliżone do poprzedniego. Autor nie pamięta przy tym, że takie dzieło już stworzył.

Żadna z wymienionych przyczyn nie usprawiedliwia jednak autoplagiatu, przynajmniej w rozumieniu prawa.

Autoplagiat – podsumowanie

Poza podobną nazwą, autoplagiat nie ma nic wspólnego z plagiatem, a zwłaszcza nie jest jego odmianą(13). Nie jest przestępstwem. Nie ma też prawnej definicji. Przez autoplagiat rozumie się bezprawne przejęcie do własnego utworu całości lub części dzieła stworzonego przez siebie wcześniej. W środowisku naukowym stanowi zachowanie oceniane jako nieetyczne, ale może przełożyć się na twarde skutki dyscyplinarne i finansowe. Za dopuszczenie się autoplagiatu w pracy naukowej grozi:

  • odmowa przyznania lub utrata stopnia/tytułu naukowego;
  • postępowanie dyscyplinarne wobec nauczyciela akademickiego;
  • obowiązek zaniechania naruszenia praw majątkowych wydawcy, któremu dostarczono utwór, stanowiący autoplagiat, a także usunięcie skutków takiego naruszenia, naprawienie wyrządzonej szkody i wydanie uzyskanych korzyści.

Kryptopowielanie powinni mieć na uwadze także naukowcy zajmujący się popularyzacją oraz komercjalizacją wiedzy. W pierwszym zakresie trzeba zwrócić uwagę, gdzie i w jakim celu powtarzamy pewne treści. W tym drugim kontekście autoplagiat można uznać za nieuczciwą praktykę rynkową wprowadzającą konsumenta w błąd, co jest zakazane na podstawie ustawy z 23.08.2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.

Autoplagiat dotyczy również studentów i w ich przypadku polega najczęściej na kilkukrotnym przedstawianiu jednego utworu jako pracy zaliczeniowej różnych przedmiotów(14).

Każde podejrzenie o autoplagiat powinno się rozpatrywać nader rozważnie, ponieważ granica między zgłębianiem danego tematu, popularyzowaniem go, a pompowaniem dorobku naukowego jest płynna.

***

Mamy nadzieję, że spodobał się Wam nasz artykuł. Jeżeli udało się znaleźć w nim wartościowe informacje dla Was, udostępnijcie go i podzielcie się wiedzą z innymi! 🙂

***

Photo by Victoria Kure-Wu on Unsplash

(1) Zob. J. Sieńczyło-Chlabicz, J. Banasiuk, Pojęcie i istota autolpagiatu w twórczości naukowej, Państwo i prawo, 2012, z. 3, s. 11-13,
(2) J. Barta, R. Markiewicz, Prawo autorskie, Warszawa 2010, s. 98.,
(3) Zob. np. http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/mielenie-kotleta-czyli-jak-smakuje-autoplagiat/,
(4) J. Barta, R. Markiewicz, op. cit., s. 98,
(5) Wyrok SN z 22.10.1973 r., I CR 723/73, OSNCP 1975, nr 2, poz. 25,
(6) J. Sieńczyło-Chlabicz, J. Banasiuk, op. cit., s. 16,
(7) Załącznik do uchwały nr 10/2012 Zgromadzenia Ogólnego PAN z 13.12.2012 r.,
(8) Tak twierdzą m.in. H. Izdebski, J. Zieliński, Ustawa o stopniach naukowych i tytule naukowym. Komentarz, Lex nr 8761.; J. Szczotka, Twórczość naukowa – czy autoplagiat jest plagiatem, Studia Iuridica Lublinensia 23, 2014, s. 36,
(9) J. M. Doliński, Prawne konsekwencje autoplagiatu, http://www.rp.pl/artykul/965612-Prawne-konsekwencje-autoplagiatu.html,
(10) Np. M. Roig, Plagiarism and self-plagiarism: What etery author should know, Biochemia Medica, nr 3/2010, s. 295 i nast.,
(11) I SA/Wa 1067/07, Lex nr 433759,
(12)  Wyrok SN z 19.11.1982 r., I CR 460/82, OSNCP 1983, Nr 7, poz. 100,
(13) S. Stanisławska-Kloc, Plagiat i autoplagiat, Biuro Analiz Sejmowych, nr 16/108, 27.7.2011 r., s. 4.; J. Sieńczyło-Chlabicz, J. Banasiuk, op. cit., s. 12,
(14) A. Gromkowska-Melosik, Plagiat. Konteksty edukacyjne i społeczno-kulturowe, Nauka, nr 2/2009, s. 64.

Czy wiesz, że Lookreatywni to nie tylko baza wiedzy?

Jesteśmy zaufanym partnerem, który nie tylko doradza i zabezpiecza klienta pod względem prawnym, ale również wspiera go biznesowo.