„Defined Lines” czyli karykatura i parodia a prawo autorskie

Opublikowano

W poprzednim tekście opisywałam na przykładzie orzeczenia w sprawie utworu „Blurred Lines” (Blurred Lines czy o pochodzeniu pomysłów), jak posłużenie się cudzym utworem może stać się podstawą odpowiedzialności odszkodowawczej – nawet wtedy, gdy podobieństwo pomiędzy utworami jest nieoczywiste. W tym artykule poświęcę chwilę na próbę zarysowania, na czym polega dopuszczalne posłużenie się cudzym utworem w celu jego sparodiowania.

Celem jest ośmieszająca krytyka

W doktrynie prawniczej [1] przyjmuje się, że parodia, karykatura i pastisz są samoistnymi utworami. Nie obowiązują ich reguły dotyczące dzieł zależnych, w tym konieczność uzyskania zgody autora utworu pierwotnego na korzystanie z utworu zależnego (tj. nowego dzieła opartego na utworze pierwotnym). Gdyby zgoda autora utworu pierwotnego była wymagana, większość parodii nie mogłaby ujrzeć światła dziennego. Doskonałym przykładem parodii jest „Defined Lines” (zajrzyj tutaj: Robin Thicke – Blurred Lines [Feminist Parody] „Defined Lines”) stworzone przez studentki wydziału prawa na nowozelandzkim Uniwersytecie w Auckland. Utwór jest wiernym odwzorowaniem „Blurred Lines” Pharrella Williamsa, Robina Thicke i T.I. – piosenki, w której wręcz karykaturalnie zilustrowano przedmiotowy stosunek do kobiet i bagatelizowanie ich woli w relacjach z mężczyznami.

„Defined Lines” tak samo skutecznie wpada w ucho jak pierwowzór. Tekst zastąpiono jednak lekkim i dosadnym manifestem feministycznym. Autorka tekstu, Adelaide Dunn [2] występuje w teledysku razem z Olivią Lubbock i Zoe Ellwood. Role są oczywiście odwrócone. Zamiast nagiej Emily Ratajkowski z pierwowzoru widzimy półnagich panów – można podejrzewać, że kolegów ze studiów utalentowanych parodystek. One z kolei występują w groźnie wyglądających obcasach, uzbrojone w rymy i okulary. Teledysk zaczyna się od słów „przy nagrywaniu tego filmu nie ucierpiał żaden mężczyzna”. W piosence słyszymy „przepraszam, jeśli myślisz, że moje wersy brzmią trywialnie/ powiedz mi, jakie to uczucie być molestowanym werbalnie” [3]. Utwór ma na dzień dzisiejszy prawie pięć milionów odsłon na YouTube. Nie była to pierwsza tego rodzaju parodia „Blurred Lines”, ale z dużym prawdopodobieństwem najbardziej z nich udana. Zachęcam do obejrzenia:

Parodia a prawo autorskie. Karykatura, parodia, pastisz

Czy istnieją jakieś granice i zasady parodiowania? W doktrynie prawniczej przyjmuje się, że dzieło korzysta z przywilejów należnych utworom satyrycznym, jeśli nie jest zwykłym naśladownictwem. Powinno wystąpić w takim utworze odwrócenie sensu, przejaskrawienie jakiegoś elementu stylu, zmiana wydźwięku. Można powiedzieć, że udana satyra jest utworem inteligentnym. Jeśli dochodzi do tego dobry warsztat (czyli tzw. zachowanie praw właściwych gatunkowi twórczości) nie ma wątpliwości, że dana parodia jest utworem samodzielnym i chronionym prawami autorskimi.

Pojęcie parodii występuje w prawie europejskim: dyrektywa 2001/29/WE w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym [4] przewiduje, że ochronę praw wyłącznych m.in. do zwielokrotniania i publicznego udostępniania niektórych utworów państwa członkowskie mogą ograniczyć w przypadkach „korzystania do celów karykatury, parodii lub pastiszu” (art. 5 ust. 3 lit. k) Dyrektywy 2001/29/WE). Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TS) na tle tego przepisu opisywaliśmy w ubiegłym roku [tutaj]. W wyroku wydanym 3 września 2014 roku, sygn. akt C-201/13, Trybunał stwierdził m.in., że parodia nie musi wymieniać źródła parodiowanego utworu, a także, że w pewnych sytuacjach trzeba rozważyć, czy słuszne prawo do parodiowania nie narusza w sposób dyskryminacyjny praw autora utworu parodiowanego.

Granice parodii w prawie polskim

W Polsce takiego testu niedyskryminacyjnego korzystania z prawa do parodiowania można szukać w prawie prasowym. Artykuł 41 prawa prasowego wskazuje, że publikowanie rzetelnych i zgodnych z zasadami współżycia społecznego ujemnych ocen dzieł naukowych lub artystycznych albo innej działalności twórczej, zawodowej lub publicznej służy do realizacji konstytucyjnych zadań prasy i podlega ochronie. Przepis ten stosuje się odpowiednio do satyry i karykatury.

Autor glosy [5] do opisanego wyżej wyroku TS, Waldemar Gontarski, dziekan polskiego Wydziału Prawa w Londynie Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji, przypomina ponadto, że na wulgarność w parodiowaniu nie pozwala nam sens artykułu 30 Konstytucji:

„Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.

Oczywiście, zasada ta ma również zastosowanie do utworów kultury masowej.

***

[1] J. Barta, R. Markiewicz i pozostali, Prawo autorskie i prawa pokrewne. Komentarz, LEX 2011, komentarz do art. 2 ustawy.

[2] http://www.lawyersweekly.com.au/folklaw/14636-law-students-line-up-viral-hit.

[3] „I apologise if you think my lines are crass,/Tell me how it feels to get verbally harassed.”

[4] Dyrektywa 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r., Dz.U.UE.L.2001.167.10.

[5] Glosa do wyroku TS z dnia 3 września 2014 r., C-201/13, Lex 2014.

fot. Blurred Lines, Foter, CC BY SA 2.0

Czy wiesz, że Lookreatywni to nie tylko baza wiedzy?

Jesteśmy zaufanym partnerem, który nie tylko doradza i zabezpiecza klienta pod względem prawnym, ale również wspiera go biznesowo.