Eureka! Ochrona pomysłu: Czy pomysł można opatentować?

Opublikowano

„Mam genialny pomysł! Muszę go opatentować! Będę bogaty!” Pewnie wielu z nas kiedyś tak pomyślało. I słusznie, jest to dość naturalne. Wydaje się czymś oczywistym, że „mój” pomysł, który mogę „zastrzec”, będzie wielkim kapitałem. Jako rzecznik patentowy, daleki jestem od zniechęcania do innowacyjności i ochrony tworów własnego intelektu. Warto jednak wiedzieć, jakie są pewne podstawowe zasady możliwości uzyskania ochrony.Ochrona pomysłu. Czy pomysł można opatentować?

Ochrona pomysłu a prawo autorskie

Istotne jest zrozumienie różnicy pomiędzy ogólnym pomysłem (odkryciem), który jako taki nie jest chroniony, a jego konkretną realizacją (wykorzystaniem). Ogólnymi przesłankami patentowalności wynalazku jest posiadanie przez niego kilku cech:

  • technicznego charakteru,
  • nowości,
  • przemysłowej stosowalności oraz poziomu wynalazczego.

Najprościej mówiąc, rozwiązanie jako całość musi dotyczyć sfery techniki, a nie sfery abstrakcji, typu matematyka, ekonomia, socjologia, nie mówiąc już o filozofii, czy religii. Nowość oznacza, że dane rozwiązanie jako całość nie zostało publicznie ujawnione (w skali globalnej). Przemysłowa stosowalność oznacza przede wszystkim możliwość odtworzenia i realizacji danego rozwiązania. Z kolei w poziomie wynalazczym (dawniej zwanym „nieoczywistością”) przejawia się właśnie innowacyjność, czyli cecha, która wyróżnia dany wynalazek na tle innych rozwiązań, istniejących już w stanie techniki. Jednocześnie cecha (cechy) ta musi nie wynikać dla znawcy ze stanu techniki (a więc istniejących dotychczas rozwiązań) w sposób oczywisty.

Eureka! Czyli pomysłowy patent

Wracając do tytułowego okrzyku Eureka!, przenieśmy Archimedesa do współczesnych czasów (czy raczej współczesne regulacje prawne do III w. p.n.e.), tak aby na tym przypadku prześledzić powyższe spostrzeżenie.

Legenda głosi, że król Syrakuz zwrócił się do Archimedesa, aby ten zbadał, czy korona, którą wykonał dla Hierona II pewien syrakuzański złotnik, zawiera tylko złoto, czy jest to jedynie pozłacane srebro. Archimedes długo nad tym rozmyślał, aż wreszcie pewnego razu w czasie kąpieli w wannie poczuł jak w miarę zanurzania się w wodzie ciężar jego ciała się zmniejsza. Oszołomiony swoim odkryciem, wyskoczył z wanny i z okrzykiem „Eureka!” (Heureka, gr. ηὕρηκα – „znalazłem”) nago wybiegł na ulicę i udał się do króla. Po otrzymaniu odpowiedniej wartości dla ciężaru właściwego korony Archimedes porównał ją z ciężarem właściwym czystego złota – okazało się, że korona nie była z niego wykonana (cyt. za Wikipedia, hasło: Prawo Archimedesa).

Archimedes odkrył więc prawo Archimedesa (jak to z odkryciami bywa, „przypadkowo”; zob. np.: Przypadkowe odkrycia, które zmieniły bieg historii). Łącząc swoje spostrzeżenie z potrzebą rozwiązania nurtującego go problemu praktycznego, wykorzystał to odkrycie dla ustalenia czystości złota zawartego w koronie.

Czy Archimedes mógłby więc opatentować swoje prawo? Jak wskazano wyżej, już z samych przesłanek patentowalności wynalazków przewidzianych w art. 24 p.w.p. wynika, że nie. Co więcej, art. 28 p.w.p. wprost wskazuje, że za wynalazki w rozumieniu art. 24 p.w.p. nie uważa się m.in. odkryć, teorii naukowych i metod matematycznych. Prawo sformułowane przez Archimedesa stanowi z pewnością odkrycie pewnej fizycznej właściwości natury. Idąc dalej, może mógłby opatentować po prostu sam „pomysł”, że odkrytą właściwość można wykorzystać do sprawdzenia czystości złota? Też nie. Co prawda już bliżej, ale cały czas pozostajemy w sferze abstrakcji i w tym przypadku ten ogólny pomysł wynalazczy stanowić może punkt wyjścia do ubrania go w konkrety.

Ochrona pomysłu na rozwiązanie konkretnego problemu

A co w przypadku, gdyby opracować sposób postępowania, prowadzący do rozwiązania konkretnego problemu technicznego? Albo stworzyć odpowiednie urządzenie wykorzystujące odkryte właściwości przyrody? Urządzenie, które pozwoli ustalać ciężar właściwy przedmiotów? Tak, właśnie na tym poziomie dochodzimy do możliwości opisania wynalazku w rozumieniu prawa patentowego. Oznacza to tylko tyle, że opatentowanie takiego wynalazku nie monopolizuje ani prawa Archimedesa, ani nawet samego pomysłu, do czego je można wykorzystać, ale pozwala zastrzec określone rozwiązanie tego pomysłu. Inaczej mówiąc, każdy może korzystać z prawa Archimedesa, nawet do tego samego celu, ale innymi środkami (oczywiście, gdy tych środków jest niewiele, może nastąpić w istocie ograniczenie praktycznej możliwości korzystania z pewnego odkrycia…).

Żeby nie być gołosłowny, oto przykład takiego rozwiązania (co prawda jak to na XX/XXI w. przystało, przeznaczonego do… mierzenia tkanki tłuszczowej, zdjęcie poniżej).

Underwater weighing apparatus (US 7475595 B1)

Powyższe luźne rozważania trzeba oczywiście traktować z przymrużeniem oka (jako pewien „skrót myślowy”). Nie zmienia to faktu, że podejście to jednak jest uniwersalne i ma zastosowanie również dzisiaj, kiedy pojawia się wiele „pomysłów” (szczególnie płodne wydają się branże związane z informatyką i e-biznesem). Krzyknąwszy więc „Eureka!” warto mieć na uwadze powyższy proces myślowy i zastanowić się, jak ująć go w ramy wynalazku.

***

Fot.: Dayne Topkin, unsplash.com

Zobacz także: Prawo autorskie nie jest prawem własności

Czy wiesz, że Lookreatywni to nie tylko baza wiedzy?

Jesteśmy zaufanym partnerem, który nie tylko doradza i zabezpiecza klienta pod względem prawnym, ale również wspiera go biznesowo.