Prawo autorskie w internecie. Po spotkaniu „Prawo nowych technologii”
W środę 10 października br. w warszawskim biurze Bobo Coworking odbyła się 2. edycja spotkania dla młodych przedsiębiorców i twórców internetowych „Prawo nowych technologii”. Miałam przyjemność być jedną z prelegentek tego spotkania i opowiedzieć o prawie autorskim w internecie w kontekście ostatnich wydarzeń.
Mówiłam między innymi o tym dlaczego prawa autorskie są ważne w szczególności dla biznesów prowadzonych online oraz jakie aktualne wydarzenia z naszego polskiego podwórka medialnego pokazują, że obok praw autorskich nie można przejść obojętnie. Wyjaśniałam również, co dzieje się z prawami autorskimi do materiałów, które wrzucamy do sieci. Obok mnie prelegentkami spotkaia była mec. Anna Wiluś-Antoniuk (RODO LAW), która opowiedziała o tym jak na co dzień żyć z RODO po jego wdrożeniu oraz mec. Dorota Koseła (BRASTER), która przybliżyła słuchaczom temat umowy inwestycyjnej. Poniżej podsumowanie mojego wystąpienia i prezentacja.
Sapkowski vs. CD Projekt
Autor sagi o Wiedźminie, Andrzej Sapkowski, zgodził się przed laty na wynagrodzenie ryczałtowe za dyspozycję prawami autorskimi, a potem – widząc ogromny sukces gier RPG z Wiedźminem w roli głównej – w publicznych wypowiedziach wielokrotnie stwierdzał, że powinien był zażądać procentowego udziału w zyskach z przedsięwzięcia. Teraz domaga się dodatkowego wynagrodzenia powołując się na artykuł 44. ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym:
W razie rażącej dysproporcji między wynagrodzeniem twórcy a korzyściami nabywcy autorskich praw majątkowych lub licencjobiorcy, twórca może żądać stosownego podwyższenia wynagrodzenia przez sąd”.
Mam nadzieję, że sprawa trafi na wokandę i sąd będzie miał okazję ocenić jak bardzo sama twórczość Andrzeja Sapkowskiego przyczyniła się do ogromnego sukcesu gier CD Projekt RED oraz czy w tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z „rażącą dysproporcją”, o której mowa w art. 44 ustawy. Z pewnością wyrok w sprawie Sapkowski vs. CD Projekt byłby precedensowy i wyznaczyłby ramy interpretacji w/w przepisu.
Reforma prawa autorskiego
Nie mogłam również nie wspomnieć o reformie prawa autorskiego, która bezpośrednio wpłynie na funkcjonowanie internetu i wyznaczy nowe zasady poruszania się w sieci. Aby wyjaśnić założenia nowych przepisów przypomniałam, że jedną z najważniejszych zasad funkcjonowania współczesnego internetu jest zasada „notice and takedown” (art. 14 dyrektywy o handlu elektronicznym, odpowiednio: art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną):
Państwa Członkowskie zapewniają, żeby w przypadku świadczenia usługi społeczeństwa informacyjnego polegającej na przechowywaniu informacji przekazanych przez usługobiorcę usługodawca nie był odpowiedzialny za informacje przechowywane na żądanie usługobiorcy, pod warunkiem że:
a) usługodawca nie ma wiarygodnych wiadomości o bezprawnym charakterze działalności lub informacji
W celu wyeliminowanie z platform internetowych treści naruszających prawa autorskie oraz zmuszenia platform do płacenia twórcom za wykorzystywanie stworzonych przez nich treści kultury (przede wszystkim przez takich gigantów jak YouTube) Komisja Europejska postanowiła zaproponować w art. 13 projektu nowej dyrektywy o prawie autorskim obowiązek filtrowania treści przez platformy internetowe.
Nowe prawo autorskie UE zakłada obowiązkowe filtrowanie treści zamieszczanych przez użytkowników przez platformy internetowe typu Facebook, YouTube czy Instagram.
Art. 13 projektu dyrektywy ma zobowiązać platformy internetowe typu YouTube czy Facebook do wprowadzenia mechanizmów filtrujących treści. Chodzi przede wszystkim o platformy przechowują dużą ilość utworów, w założeniu sposoby filtrowania mają być „proporcjonalne”, a zatem inne działania będą musiały podjąć platformy przechowujące dużą ilość treści, a inne małe, dopiero rozwijające się platformy/startupy.
Jakie ryzyko niesie za sobą takie rozwiązanie?
W wyniku tego rozwiązania może dojść do blokowania treści wykorzystywanych legalnie np. w granicach prawa cytatu, jako parodia czy satyra. Przyjęte przepisy nie zawierają gwarancji praw użytkowników – zakładają, że wypracują je same platformy, w porozumieniu z posiadaczami praw autorskich.
Moim zdaniem podstawowym problemem proponowanej dyrektywy jest mglistość i nieprecyzyjność jej przepisów. Dobre prawo powinno być jasne i precyzyjne – zwłaszcza, jeśli dotyczy tak ważnych kwestii, jak nasze prawa w internecie.