Druk 3D a prawo własności intelektualnej

Opublikowano

Wchodzące coraz odważniej do życia przeciętnego Kowalskiego drukarki 3D to niepowtarzalny (i coraz tańszy) sposób nie tylko na tworzenie własnych, unikatowych przedmiotów ale również kopiowania innych. Wohlers Associates szacuje, że sprzedaż drukarek 3D, warta w zeszłym roku 2,2 mld USD, w 2021 roku może już wynieść 10,8 mld USD.

Wszystko wskazuje na to, że już niebawem prawie każdy będzie w stanie dodrukować sobie brakującą część do samochodu lub robota kuchennego. Strony takie jak Thingiverse.com publikują projekty, które uczą użytkowników jak „dodrukować” dosłownie wszystko – począwszy od zabawkowych czołgów po zapasowe części do tostera. Co więcej, spadające koszty drukarek 3D, skanerów i nowoczesnej technologii wspomagającej pracę druku 3D sprawią, że już niebawem kradzież własności intelektualnej (bezprawne powielanie wzorów przemysłowych, przestrzennych znaków towarowych czy różnego rodzaju wzorów użytkowych) będzie tak łatwa i dostępna jak nigdy.

Czyżby rozwój druku 3D oznaczał ogromne zagrożenie dla szeroko rozumianej twórczości? Według Garnerta, rozwój druku 3D tylko do 2018 roku spowoduje utratę przychodów w ochronie własności intelektualnej na całym świecie szacowaną na 100 mld $ rocznie*.

Co na ten temat mają do powiedzenia sami producenci innowacyjnych drukarek 3D?

Rozmawiamy z Panem Andrzejem Burgsem, General Manager Sygnis Sp. z o.o.:

Czym jest druk 3D? Czy drukarki 3D są już popularne w Polsce? Czy Pana zdaniem w najbliższych latach w każdym polskim domu – obok telewizora, mikrofalówki czy zwykłej drukarki biurowej – pojawi się drukarka 3D?

Druk 3D jest odtwarzaniem przestrzennym trójwymiarowych projektów graficznych. W niskobudżetowej formie drukarek technologii FDM mamy do czynienia z pełną gamą tworzyw sztucznych. Od plastików znanych z klocków LEGO, poprzez materiały domieszkowane metalem, aż po tworzywa elastyczne przypominające gumę. Takie drukarki są coraz popularniejsze w Polsce, koszt takich drukarek kształtuje się pomiędzy 2,5 tys. PLN, a 15 tys. PLN, a ponadto nie wymagają specjalnych warunków do pracy (np. hali produkcyjnej z wywiewem itd.). Szacuje się, że takich drukarek 3D w Polsce jest trochę ponad 2000 sztuk.

Odnosząc się do drugiej części pytania – chciałbym, aby tak się stało! W końcu na tym polega praca firmy Sygnis – na dostarczaniu sprzętu. Jednakże myślę, że jest to perspektywa dłuższa niż najbliższe 2-3 lata. Obecnie istnieje duża bariera techniczna wejścia w świat druku 3D dla tzw. przeciętnego Kowalskiego – umiejętność projektowania 3D. Dopóki nie wytworzą się skuteczniejsze sposoby obejścia tej umiejętności lub nie zwiększy się poziom kompetencji potencjalnych użytkowników druk 3D pozostanie w firmach i u pasjonatów. Powstaje coraz więcej hubów świadczących usługi projektowania, a także repozytoria projektów skąd można ściągnąć niemalże dowolny projekt 3D.

Czy producenci drukarek 3D mają świadomość nie tylko ogromnych szans rynkowych, ale również olbrzymiego problemu jakim jest zagrożenie dla ochrony praw własności intelektualnej producentów na całym świecie?

Problem istnieje, jednakże muszę przypomnieć co spowodowało w ostatnich kilku latach tak niesamowity rozwój technologii druku 3D – wygaśnięcie patentów na technologię. W tym roku mija 30 lat od pierwszego wydruku 3D. Ale przez blisko trzy dekady technologia była zablokowana przez chroniące je prawa patentowe, z czego korzyści czerpali jedynie dwaj giganci branży do których należały te patenty. Ich uwolnienie pozwoliło na rozwój ludzkiej kreatywności i postępujące zmiany w sposobie myślenia o produkcji i prototypowaniu.

Druk 3D zagraża własności intelektualnej producentów na świecie w podobnym zakresie jak ksero, czy też drukarki 2D. Jedyną różnicą jest to, że druk 3D pozwala na tworzenie funkcjonalnych przedmiotów, co powoduje dodatkowy niepokój producentów. Muszę przyznać, że większość z nas się tym zagadnieniem znacząco nie przejmuje, podobnie jak i producenci komputerów nie martwią się tym, że użytkownicy będą odtwarzać filmy z nielegalnego źródła.

Czy w środowisku producentów drukarek 3D prowadzone są rozmowy z innymi producentami – na przykład producentami części zamiennych do samochodów, które mają na celu wypracowanie kompromisu pomiędzy rozwojem druku 3D a ochroną praw twórców?

Zdecydowanie nie. Istotą jest – cena. Produkcja wielkoseryjna elementów zamiennych, podezpołów itd. powoduje, że poszczególny element wyprodukowany tradycyjnie (np. metodą formy wtryskowej) kosztuje mniej, niż wydrukowany w 3D. Druk 3D może zadziałać co najwyżej jako strażnik cen w segmentach zmonopolizowanych, gdzie ceny elementów nie przystają do ich faktycznej wartości (np. branże medyczne czy robotyczne).

Dlatego dopóki koszty druku 3D są wyższe niż produkcja seryjna producenci nie są zainteresowani tak niszową sprawą jak druk 3D. Przypomnę, szacunki wartości rynku drukarek 3D w 2013 roku to było 2,2 mld $, dla porównania przychody General Motors w 2013 r. to ponad 150 mld $. Z punktu widzenia wielkich producentów druk 3D to margines w ich działalności.

Czy są już jakieś pomysły na znalezienie kompromisu pomiędzy rozwojem technologii 3D a ochroną praw producentów i twórców?

Takim kompromisem, który coraz częściej się pojawia są licencje za użytkowanie. Już teraz możemy kupić projekt 3D online, zgadzając się na określoną liczbę wydruków. Jednakże moim zdaniem szykuje się powoli rewolucja w dystrybucji własności praw intelektualnych porównywalna z tym co dzieje się na rynku fonograficznym.

Musimy zmienić sposób myślenia na temat własności intelektualnej, będziemy płacić za jej wykorzystywanie, a nie zabraniać korzystania. To wbrew pozorom ogromna zmiana, która przyniesie pewnie niektórym firmom straty, jednakże oglobalnie spowoduje wzrost innowacyjności i efektywności. Może niedługo będziemy kupować projekt, a nie przedmiot?

Czy słyszał Pan już o pierwszych poważnych konfliktach na tym tle?

Poważnych konfliktów na tym tle jeszcze nie było. Tak jak wspominałem wcześniej – dla wielkiego biznesu i międzynarodowych korporacji świat druku 3D jest marginesowym działaniem. Inspirującym, jednakże bez większego znaczenia dla dotychczasowych rynków.

Czy Pana zdaniem znalezienie kompromisu pomiędzy rozwojem druku 3D a ochroną praw twórców i producentów to tylko kwestia czasu? Jak Pana zdaniem rozwinie się rynek druku 3D w ciągu najbliższych lat?

Oczywiście, że jest to tylko kwestia czasu. Rozwiązanie musi zostać znalezione, bowiem pewnych rzeczy nie da się cofnąć. Dotychczasowi producenci znajdą rozwiązania dla zastępowanych części poprzez tworzenie np. wytrzymalszych produktów, a nie zgodnych z obecną filozofią – byle do końca gwarancji wytrzymał. Ponadto druku 3D, drukarek 3D, prototypowni nie zamiecie się pod dywan. Będą się rozwijać i podobnie jak uprzednio w historii ludzkości wypracujemy nowy schemat funkcjonowania świata produkcji, zwłaszcza że one się przenikają. Praktycznie każda duża firma zajmująca się produkcją korzysta z drukarek 3D na etapie prototypowania lub produkcji.

***

*raport „Gartner Top Predictions 2014: Plan for a Disruptive but Constructive Future

Fot.: projekt: Continuum (ContinuumFashion.com)

Czy wiesz, że Lookreatywni to nie tylko baza wiedzy?

Jesteśmy zaufanym partnerem, który nie tylko doradza i zabezpiecza klienta pod względem prawnym, ale również wspiera go biznesowo.